"Nerwus" już spokojnie buja się na wodzie i jest po pierwszym pływaniu .Zawiezienie go nad zatokę wiązało się z pewnym problemem logistycznym, mianowicie trzeba było zapakować w dwie osoby ważący 200 kilo kil. Tutaj z pomocą przyszedł nam Archimedes i przy pomocy zrównoważonej dźwigni bez wysiłku udało się załadować nieporęczny ładunek do samochodu.
Droga do Gdańska przebiegła spokojnie i sprawnie. Na miejscu szybciutko na dźwig i do wody.
Właśnie za szybko... po kilkunastu minutach okazało się że w pomiędzy dennikami pojawiło się całkiem sporo wody. Okazało się że śruby mocujące kil się poluzowały. To był pierwszy raz kiedy kil był dokręcany na "fest" i blacha lekko odgięta po spawaniu uległa po krótkim czasie pod obciążeniem. Wystarczyło dokręcić szpilki i przeciek został opanowany. Po kompletnym otaklowaniu jachtu, pierwsze pływanie i tu obyło się już bez niespodzianek w lekkim wietrze jacht żeglował prawidłowo i przewidywalnie.
Teraz przyszedł czas na testowanie wszystkich "systemów", opływanie się z łódką i sporządzanie listy rzeczy do zrobienia po powrocie do szkutni.